
Historia 'Pomnika UFO' w Emilcinie
Wszystko zaczęło się od tajemniczej dziury w Osinach. W 2003 roku przybyliśmy na miejsce silną kilkunastoosobową ekipą, a ponieważ po zrobieniu zdjęć okazało się, ze jest jeszcze w miarę wcześnie, to zapadła decyzja, aby pojechać do Emilcina. Tam w końcu stało się coś, co zmieniło światopogląd wielu ludzi w Polsce. 10 maja 1978 roku rolnik Jan Wolski wracając nad ranem do domu miał spotkanie z istotami z pojazdu UFO, który unosił się swobodnie nad ziemią. Historia ta została gruntownie przebadana przez nieżyjącego już Zbigniewa Blanię-Bolnara i po prostu nie miała słabych punktów. Naszym zdaniem spokojnie może być przeprowadzona przez sądem rozprawa, w której można opierając się na materiale dowodowym wykazać, że po prostu wylądował tam pojazd z istotami, którzy nie byli ludźmi! Ten prosty fakt jest tak szokujący, że w zasadzie można by wyrzucić do śmieci większość przemądrzałych książek udowadniających, dlaczego to zjawisko UFO jest jedynie wiarą naiwniaków w dziecinne bajdurzenia… Przypadek Emilcina ścina z nóg ogromem wiarygodnych dowodów!
Kiedy przyjechaliśmy do Emilcina w 2003 roku od razu było jasne, że ta historia powoli jest zapominana. Nie pamiętają o niej dziennikarze, nie interesują się nią młodzi pasjonaci zjawisk niewyjaśnionych. Szybko wywiązała się dyskusja. Wnioski były smutne.
- Szkoda… O Emilcinie po prostu nikt nie pamięta, taka historia, tyle pracy Blani-Bolnara, te wszystkie badania i kompletna pustka…
- A może jest jakiś sposób na uratowanie tego przed zapomnieniem?
- Damy o tym artykuł na stronach NAUTILUS-s! Czytają nas dosłownie tysiące osób!
- Eeee… to możemy zrobić zawsze… Emilcin jest skazany na czarną dziurę zapomnienia…
Nagle złapał się za głowę najstarszy uczestnik naszej wyprawy, Andrzej Krysztofiak.
- Mam! Postawimy tutaj pomnik, żeby upamiętnić to wydarzenie!
I tak zaczęła się dla nas niezwykle kosztowna przygoda, która miała swój finał 15 października 2005 roku. Byliśmy świadomi, że nie będzie łatwo. Andrzej Krysztofiak jednak przekonywał
- Czym się przejmujecie? Co mamy do stracenia? Sprawa uratowania Emilcina przed zapomnieniem jest ważniejsza niż to czy tamto… Zresztą – damy sobie z tym radę!
Okazało się, że najgorzej wygląda sprawa z pieniędzmi. Nie było sensu szukać nowych sponsorów – zdecydowaliśmy się sfinansować całość z własnych pieniędzy. Najgorszym pomysłem było zawiadomienie o naszych planach mediów. Doprowadziło to do czasami komicznych sytuacji, kiedy to ludzie przyjeżdżali na miejsce szukać pomnika, kiedy my nawet nie ogłosiliśmy informacji, kiedy go postawimy… Trwała zażarta dyskusja, jak ma wyglądać monument (bo tak oficjalnie nazywać się miał ów obiekt). Kosztem wielu wyrzeczeń został przez artystę stworzony model, który w proporcji 1:1 przypominał istotę, która widział Wolski. Dosłownie w ostatniej chwili zdecydowaliśmy się na niepostawienie tej figurki w Emilcinie. Zrozumieliśmy, że musi to być coś, co będzie niosło ze sobą przesłanie tajemnicy, jednocześnie będzie miało pewne „niedopowiedzenie”. I nie będzie „wprost” – bardzo trudne zadanie. Z pomocą przyszedł nam znakomity polski artysta malarz, który zaproponował umieszczenie na wysokiej kamiennej podstawie metalowej kostki. To pomysł nawiązujący do ostatniej sceny kultowego filmu „Odyseja Kosmiczna 2001” i był to strzał w dziesiątkę.
Szybko jednak okazało się, że wiąże się to z ogromnymi kosztami. Dość powiedzieć, że na pierwszym spotkaniu w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych usłyszeliśmy „Taka historia nie będzie kosztowała dużo… no nie więcej niż 30 tysięcy złotych!”. Było bardzo trudno.
Wszystko realizowaliśmy z własnych środków, organizacja całego przedsięwzięcia wymagała wielu podróży do Emilcina i Opola Lubelskiego, gdzie mieści się Urząd Miejski. Dzięki życzliwości wielu wspaniałych ludzi doprowadziliśmy sprawę do niezwykłego finału: 15 października na wysokim, 2.5 metrowym cokole stanęła potężna metalowa kostka. Na kamieniu został wykuty napis: 10 maja 1978 roku w Emilcinie wylądował obiekt UFO. Prawda nas jeszcze zadziwi… Fundacja NAUTILUS 2005 r.
Trudno opisać co czuliśmy, kiedy staliśmy obok tego niezwykłego monumentu. Nasze marzenia mają to do siebie, że się realizują, ale… to marzenie jest chyba jednym z tych najpiękniejszych!
Na zakończenie musimy wspomnieć o niezwykłym incydencie. Oto wokół samochodów Fundacji NAUTILUS zaczęli gromadzić się okoliczni mieszkańcy. Wielu z nich pamiętało tę historię, znało osobiście Jana Wolskiego.
- To był taki uczciwy człowiek, on to naprawdę przeżył! – opowiadał jeden z mieszkańców wioski leżącej kilka kilometrów od Emilcina. Nagle ktoś zadał głośno pytanie.
- A o tych światłach nad Emilcinem wiecie już, czy nie?
Po chwili rozmowy wszystko stało się jasne. Kilka tygodni przed naszym przyjazdem nad lasami w Emilcinie było widać unoszące się jasne światła. Świadek przysięgał, że nie mógł to być samolot… Pomnik w Emilcinie postawiony przez Fundację NAUTILUS jest pierwszym tego typu obiektem na świecie, gdyż nigdzie nie upamiętniono Bliskiego Spotkania III Stopnia. Emilcin opuszczaliśmy wszyscy z przekonaniem, że stało się tam coś, co przejdzie do historii. I wcale nie mieliśmy na myśli historię tylko naszego kraju…
Tekst: Fundacja NAUTILUS
Fundacja NAUTILUS dziękuje wszystkim, którzy pomogli nam w realizacji tego projektu!
Poniżej znajduje się lista komentarzy.

Historia Emilcina
Pon, 9 maj 2011 15:53


15 lat po zdarzeniu w Emilcinie w 1994 roku Zbigniew Blania-Bolnar zdecydował się odtworzyć "tamten dzień". czytaj dalej
Czw, 5 maj 2011 11:35


Poruszający dokument o historii spotkania UFO w Emilcinie. Każdy interesujący się tą historią powinien zobaczyć film "Odwiedziny czyli u progu tajemnicy" z 1978 roku. czytaj dalej
Czw, 21 kwi 2011 13:21


Oto mapa sytuacyjna zdarzenia z 1978 roku, która pozwoli znaleźć miejsce, gdzie doszło do najsłynniejszego polskiego CEIII. czytaj dalej
Śr, 29 gru 2021 18:32 | brak oceny
sdf | Gość
Dziękujemy za ocenę.